Intrygujące wejście - tajemniczy milioner zaprasza gości o różnych talentach. Czemu akurat oni zostali wybrani? Wyjaśnienia zabrakło. Druga część to pomieszanie z poplątaniem. Talenty okazują się w tej części niezbyt przydatne i trochę bez sensu - równie dobrze mógłby tam być ksiądz, żul, striptizerka i miłośnik hot-dogów z majonezem. A przenikliwy filozof-milioner okazuje się na koniec kompletnym idiotą.
Wydaję mi się, że to nie było pierwsze takie spotkanie. Po prostu milioner co jakiś czas zapraszał grupę ludzi, żeby pokazać im ten kamień czy co to było. Każdy był mocny w jakiejś dziedzinie. Na tym spotkaniu, które obserwujemy po prostu pierwszy raz ktoś palił szlugi i stało się to co się stało.
Możliwe, ale jakoś tego nie podkreślili. Sam zamysł takiego zaproszenia przez ekscentrycznego bogacza był intrygujący tylko potem nic z tego nie wynikło. Najpierw sądziłem, że to jakieś wcielenie szatana, które ma za zadanie nakłonić ich do złego (używki te sprawy ;) ), potem, że może chciał, żeby kosmita "pożywił" się ich talentami (wtedy taki dobór gości miałby jakiś sens). Więc końcówka w której wszystko okazuje się grochem z kapustą trochę mnie rozczarowała.
Dla mnie cały ten serial jest rozczarowaniem. Przypomniał mi czemu nie lubię (nie oglądam) horrorów. Wszystkie są praktycznie takie same. Myślałem, że tutaj znajdę jakieś oryginalne pomysły. Niestety. Ten odcinek i jeszcze czwarty wyróżniały się na tle pozostałych. Tutaj właśnie zabrakło ciekawego finału, bo sama rozmowa była naprawdę wciągająca, a przecież to kilkadziesiąt minut w jednym pomieszczeniu. Dla porównania ostatni odcinek był tak nudny, że prawie usnąłem.
Wow, to chyba jednak nie do końca oglądałeś, bo każdy odcinek był zupełnie oryginalny i wyjątkowy , a na pewno różny od pozostałych. Można im wiele zarzucić, ale nie jednakowość. Kompletnie nietrafiona diagnoza.
Odcinki były różne względem siebie, ale dosyć wtórne na tle innych horrorów i thrillerów w ogóle. Chociaż moim zdaniem mimo tego były niezłe, a i cały ten ogólny koncept czerpiący z "Opowieści z krypty" i "Gęsiej skórki" w nowym wydaniu mnie kupił.
Każdy odcinek był zupełnie oryginalny i wyjątkowy ??? W jaki sposób ten serial to jest dosłownie klisza nad klisze w prawie każdym odcinku. Ja rozumiem koncept otwartych zakończeń ale większość z tych historii to poprostu bzdury. Całkiem podobały mi się pierwsze 3 odcinki więc oglądałem dalej, każdy kolejny był mierny ale odpalałem dalej żeby zobaczyć czy jakiś jeszcze będzie dobry, tym magicznym sposobem w 5 godzin straciłem 5 godzin.
To jest po prostu odcinek Cosmatosa i to młodego Cosmatosa, który nie jest ani trochę tak przystępny i lekkostrawny jak stary Cosmatos. Chodzi tu bardziej o atmosferę i klimat, jest to trochę spektakl dla spektaklu, a nie dla jego treści i przesłania, chodzi o doświadczenia i doznania.
Żeby było jasne, mi też ten odcinek w żaden sposób wybitnie nie wchodzi, nie oceniam go zbyt pozytywnie. Jak dla mnie jednak o to chodzi w tego typu antologiach, by znaleźć fajnego reżysera i dać mu zrobić coś, na co ma ochotę, no i jest to charakterystyczny, nieszablonowy kawał kina. Tym bardziej, że Cosmatos rzadko coś tworzy, to miło zobaczyć każdy kawałek od niego.
Jest to o niebo lepsze niż taka randomowa rzemieślnicza robota jak szósty odcinek, który był mniej więcej stylu zerowego i aż nie mogę uwierzyć, że zestawiono obok siebie takich reżyserów.
Fajnie ogólnie jakby do drugiego sezonu zaprosili również charakterystycznych reżyserów ze swoim stylem, takich jak chociażby Carpenter czy Anderson, znają się na opowieściach grozy i nie gwarantują, że stworzą coś wielkiego, ale ważne by coś w swoim stylu odwalili.