Jest w tym filmie coś, co nie pozwala o nim zapomnieć... tak, może wydawać się nudny, historia rozwija się bardzo powoli i bez większych zwrotów akcji. Z pozoru błahy temat, ot, tytułowe wykopaliska, gdzieś na prowincji w przededniu drugiej wojny światowej. Tragizm praktycznie każdego z bohaterów: jest tu niedoceniony ale zdolny archeolog - amator, przedwcześnie owdowiała właścicielka majątku, zmagająca się z nieuleczalną chorobą i przemijaniem starego świata, do którego należy (zauważyliście liczbę służby w tym domu?), jest małżeństwo "z rozsądku" ale bez uczucia, jest zapalony obrońca ojczyzny, co do którego dalszych losów możemy jedynie snuć domysły... I w ten sposób odkrycie archeologiczne staje się tylko metaforą innych "wykopalisk", tych, które każdy odkrywa w głębi własnego wnętrza: chęci bycia kochanym, docenionym, zapamiętanym, chęci istnienia. Do tego piękna muzyka, szczególnie towarzysząca napisom końcowym.
Do polecenia!