Powojenne Niemcy czasu paragrafu 175, czyli znakomity film o tożsamości, przywiązaniu, przyjaźni i poświęceniu, który całą swą surowość przekuwa w dzieło sztuki. To nie jest żaden więzienny melodramat, to rzecz pełna naturalizmu i jednocześnie niebywałej subtelności. Obskurne, obrzydliwe przestrzenie, a w nich to, co w człowieku najcenniejsze, ale i to, co tworzy jego fatalizm. Tu nie wydarzy się nic pięknego, a przecież piękne jest wszystko, co oglądamy. Chyba najsmutniejszy film, jaki widziałem w tym roku, zwłaszcza ze swoim poruszającym zakończeniem, jednak najcenniejsze jest w nim to, w jaki sposób ponurą przestrzeń zniewolenia pokazuje jako miejsce, w którym można dokonać świadomych wyborów i pozostać sobą. Franz Rogowski znakomity, zresztą nie w pierwszym filmie. Bardzo sugestywny obraz.