Oglądało mi się lepiej niż "Grawitację", mimo pewnego propagandowego zadęcia film stoi na wysokim poziomie.
Grawitacji to nie przebija ale w końcu inny film ,bo z perspektywy ruskich.Historia nie banalna bo z gatunku niemożliwych dla większości nie znana dlatego polecać tę pozycję mi wypada!
Propaganda propagandą , każdy swoje chwali ;) mnie zaciekawiła ta "luźna atmosfera" tacy rosyjscy kowboje...:-D ale muszę przyznać że mnie też się to oglądało lepiej od grawitacji
Ja również polecam, film bardzo dobrze się oglądało, jednym tchem można by rzec. I tak jak muszę pochwalić za efekty z kosmosu, tak do ciąży żony kosmonauty nie przyłożyli się specjalnie, chodzi o to że miała strasznie sztucznie wypchaną bluzkę. Niemniej film wart obejrzenia
nie ma czego porównywać, film jest perfekcyjny, naturalny, ogląda go się jak dokument, tak samo jak "czas pierwszych", amerykańskie kino nie dostaje tym filmom do pięt w żadnym wymiarze. Jestem szalenie zaskoczony, a co do nadętości, to raczej dopatrywałbym się jej w holywood, tutaj nic takiego nie zauważyłem.
Zgadzam się, jeden z lepszych filmów jakie ostatnio oglądałem (a tonę śmiecia przerzuciłem)
Jak można nie widzieć nadętości w filmie, który twierdzi że jest oparty na faktach, a zmyśla 99% historii żeby tylko postacie wyszły na bohaterów?
dokładnie spokojnie 8 nie ma wtórności
niby na faktach ale na pewno trochę eposu dołożyli :)
wszystko co powinno być jest przyjażn , rodzina, lód , vódka , vódka + ogień , niedżwiedż (pluszowy ale jest)
to rosyjski film :) potwierdzono
Jakby to nie zabrzmiało, to film jest historyczny w przeciwieństwie do Grawitacji. Ta propaganda była historycznym odzwierciedleniem tego jak wtedy w ZSRR było, także wydaje mi się, że było to celowe. W amerykańskich filmach to jest dopiero gruba propaganda, tylko już się wszyscy przyzwyczaili i nikt na to specjalnie nie zwraca uwagi :-). Natomiast oddanie realiów i wierność temu jak ta misja faktycznie wyglądała, wydaje się bardzo duża, co można zobaczyć na autentycznych dokumentalnych zdjęciach na końcu filmu, świetnie dobrana obsada i dobrze zagrała.
To chyba zmień okulistę, bo twój cię oszukuje. Po pierwsze sala kontroli lotów wyglądała zupełnie inaczej niż na filmie (co na końcowych napisach widać) A awaria Saluta 7 nawet w przybliżeniu nie miała tak dramatycznego przebiegu. Spalił się miernik naładowania akumulatorów i tyle. Reszta to czysta fantazja twórców.
Bzdury gadasz. Scenografia byłą bardzo dobrze odzwierciedlona, może poza wielkim ekaranem którego amerykanie też nigdy nie mieli i nie mają do tej pory. Stacja SALUT 7 była zalana wodą i zamarznięta, kosmonauci w czapkach ją naprawiali, młotem na zewnątrz stacji też pracowali i to zrobionym z gaśnicy. Gdybyś znał rosyjski to byś mógł sobie o tym poczytać, a tak wiesz tyle ile Ci wikipedia napisała.
Wiesz facet, mam tyle lat, że o tym co się stało na Salucie 7 czytało się w gazetach, nie mówiąc o tym, że na początku lat 90' wyszło parę książek fachowych o radzieckim programie lotów kosmicznych z bardzo dokładnie opisanymi też i wypadkami. Łącznie z tym marszałka Niedielina. A salę kontroli lotów pokazywano przy innych okazjach tyle razy, że mógłbym ci ją w nocy o północy narysować. ZSRR miało kilka ciekawszych wypadków w Kosmosie i nie mam pojęcia czemu zabrali się za ten. Może dlatego, że jest jednym z nielicznych gdzie przyczyną kłopotów nie było typowe sowieckie brakoróbstwo i bylejakizm jak w wypadku Sojuza 1 albo Sojuza 11.
Grawitacja to taki film, który zbiera dość skrajne opinii, dla jednym to najnudniejszy film świata, innym było mokro przez cały seans. Sam szczerze przyznam, że na Grawitacji bałem się bardziej niż kiedykolwiek na jakimkolwiek horrorze :) (to balansowanie na krawędzi, gdy jeden głupi ruch oznacza radosne orbitowanie do utratu tchu, no po prostu dreszczyk dla mnie był niesamowity!). A Salut oglądało mi się całkiem znośnie, ale bez fajerwerków, scenarzyści nie zdołali się powstrzymać i dorzucili parę scen, które są totalnymi bzdurami, kilka kolejnych, które trywializują jak dla mnie za bardzo całą historię (wódka i papieros, serio?). Najbardziej jednak wkurzała ta ich amerykańska paranoja, bezustannie tylko Ameryka i Ameryka, prawie w każdej rozmowie... Ech.
Ale w tym filmie nie ma "propagandowego zacięcia"! Oczywiście należy zrozumieć, że akcja toczy się w konkretnym czasie historycznym i pewnych wątków nie sposób uniknąć. Co nie zmienia faktu, że to prawie paradokument, ukierunkowany na ludzkie zachowania i emocje w ekstremalnych sytuacjach. Polityki tu prawie nie ma i amerykańskiego zadęcia też. Jest za to taki ledwo uchwytny żal, że dla celów propagandowych nie zwrócono się o pomoc do Amerykanów. Takie były czasy...
Uważam że Rosjanie odwalili tutaj kawał dobrego kina. I naprawdę wystrzegali się taniej propagandy, jacy to oni nie są wspaniali. Ludzie na krawędzi zdolni są do heroizmu. Jak ktoś w tym widzi propagandę, to powinien odwiedzić psychiatrę, bo coś u niego nie tak z postrzeganiem rzeczywistości. A już na pewno powinien dostać zakaz lotów w kosmos... ;)