Dość nietypowa komedia o żołnierzach. Zupełnie nie w amerykańskim stylu, gdzie widzimy 20 gagów na minutę, z czego 1 śmieszny, a fabuła jest utkana z tak misternych zbiegów okoliczności, że nie powstydziłby się ich Alfred Hitchcock. "Rekruci" to zupełne przeciwieństwo - mamy tu opowiadaną ze stoickim wręcz spokojem historię pobytu trzech gości w rosyjskim wojsku. Samo wojsko ukazane jest jako zbieranina leni, pijaków i idiotów. Żołnierze całe dnie spędzają na kombinowaniu skąd wziąść wódkę, zagrychę i ewentualnie inne środki odurzające, szukają panienek dla rozrywki i poznają komiczne i tragiczne za razem realia służby w rosyjskim wojsku. Przez cały film nie ujżymy żołnierzy wycinającym numery swoim dowódcom i parskającym przy tym śmiechem, ani imprez ze striptizem i rock'n'rollem w tle. Ujżymy za to pijących siwuchę ze szklanek a potem żygających na prawo i lewo rekrutów (i oczywiście ich przełożonych), usłyszymy wypowiadane kompletnie bez żadnych emocji najbardziej idiotyczne dialogi oraz zobaczymy najbardziej absurdalne sytuacje jakie mogłyby się wydarzyć w wojsku. Film trafia w moje poczucie chumoru, dzięki spokojnej, nic nie podpowiadającej narracji mogłem śmiać się z tego co wydało mi się śmieszne, a nie z tego co twórcy za śmieszne uważali. Nie powiem wam czy warto film obejrzeć, bo o tym przekonacie się dopiero jak go obejrzycie - to po prostu zależy od waszego poczucia chumoru. Jednym się spodoba inni będą się nudzić. Ja daję 7/10.