Moja babcia kilkakrotnie opowiadała o tym, że Nikifor przychodził czasem "do nas na wieś" (w okolicy Nowego Sącza) i chodził od domu do domu. Raz, zajrzał właśnie do domu, w którym mieszkała babcia. Miał podobno jakąś ranę na stopie, opatrzyli mu ją, dali coś do zjedzenia. On wziął kawałek papieru i narysował na nim coś, zostawił to na stole i poszedł. Wtedy to były dla babci i reszty zwykłe "bazgroły", oczywiście rysunek gdzieś się zapodział, nikt do niego nie przywiązywał wtedy żadnej wagi. Ale została historia :)
ciekawa góralska opowieśc z Nowego Sącza !!! a tak poważnie to ładna historia :) samego Nikifora średnio lubię, wolę inne malarstwo ale szanuję za autentyzm...pozdro góralko