Nie oceniłem, bo wskutek tak krótkiego oglądania nie mogę, ale sposób narracji filmowej tak był wciągający, że rzuciłem obowiązki i wpatrzyłem się jak cielę w ekran... ta żoneczka Marcella, tak wiarygodnie ukazana (przypomniałem sobie moje doświadczenia z pewnymi pięknymi kobietami, śmiertelnie nudnymi), ten Marcello - osaczony kamerą, wszechstronnie pokazywany jakby od wnętrza, że miałem wrażenie, iż widzimy jego wiwisekcję, i to ciekawe zestawienie niepospolitości Marcella z tym prymitywnym byczkiem, zabijaką faszystowskim, to było brzemienne w skutki i istotne w tym filmie "małżeństwo". Intrygujące zdjęcia, niezwykła uroda i wyjątkowość miejsc pokazanych w filmie... tym lepiej i jakby współcześnie wyglądających, że kopię zrekonstruowano... Zachwycające.