Stoimy u schyłku naszej cywilizacji, przez cały ten film (polecam oglądać z wspomagaczem) rozmyślałem, że człowiek może być jak rak który wyniszcza organizm na którym się znajduje i już zaczyna zerkać poza Ziemie (Słońce? Księżyć? Mars?) Może cały wszechświat jest jak jeden wielki organizm a my jak rak powoli, powoli zaczynamy pochłaniać coraz to więcej.
Z drugiej strony może jesteśmy geniuszem? Może zrozumiemy, że powinniśmy ratować ziemię i zaczniemy zdobywać wszechświat?
FIlm jest świetny, uświadamiający.
Do tego chyba nawiązywał Einstein, "IV wojna będzie na kije i kamienie" czy jakoś tak...
no co ty nie powiesz jaki patos - Ziemia przetrwa nie przejmuj się co najwyżej zamieni się w śnieżynkę albo coś w rodzaju obecnej Wenus a że ludzi nie będzie to widzę że nimi się jakoś nie przejąłeś tylko zwykłym kwarcem, zażywaj marihuany dalej nirwana lepsza ponoć niż real.
Ludzmi się przejmować? Całe nieszczęście naszego gatunku i całej planety właśnie polega na tym że przejmujemy się tylko sobą.