Twórcy (oczywiście inni niż w pierwszej części) chyba mieli nadzieję, że ludzie nie oglądali jedynki. Dwójka prawie w ogóle nie trzyma się poprzedniej części. I ten wyznany grzech Moreauowi - "zrobiłem to dla siebie". Przecież w jedynce Johnny dopiero co dowiedział się o chorobie ojca i tej samej nocy spotkał diabła. Nie wiedział, że po podpisaniu paktu stanie się nieśmiertelnym Ghost Riderem. Zrobił to tylko i wyłącznie aby jego ojciec wyzdrowiał. Tak samo początkowe, animowane sceny podpisania paktu - no ludzie przecież to wyglądało zupełnie inaczej. Jeśli ktoś nie oglądał pierwszej części to polecam, sami zobaczycie nieścisłości, a tak z innej beczki dziwnie się oglądało Nicolasa Cagea w tak komicznie kiepskim filmie bo zazwyczaj gra w świetnych produkcjach.