Nuda, patos i propaganda. Na nic więcej nie liczyłem ;)

Zgadzam się, zbyt ckliwie, to jest melodramat z awaria w tle a nie historia, która sugeruje tytuł.

Wydaje mi się, że biorąc na warsztat taki temat jak rzeczywista awaria elektrowni jądrowej, to albo decydujemy się na historię jak najbardziej opartą na prawdziwych wydarzeniach jak np. serial HBO, albo od razu decydujemy się na zmyśloną historię i na niej skupiamy, a nie próbujemy ludziom robić wody z mózgu.

W serialu HBO nie przeszkadzała ci zmyślona Uliana Chomiuk? Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak było naprawdę, najlepiej obejrzeć filmy dokumentalne na temat Czarnobyla i wywiady ze świadkami. Zarzucanie filmowi fabularemu, że jest zbyt fabularny, zakrawa o śmieszność. Zwłaszcza, że na początku mamy informację, że to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Czy w "Titanicu" Jamesa Camerona komuś przeszkadza, że postaci Jacka i Rose nie istniały w rzeczywistości?

No właśnie o ten punkt "inspirowane prawdziwymi wydarzeniami" mi chodzi. Jedyne co wspólnego ten film z rzeczywistością miał, to miejsce wydarzeń... Serial jednak podszedł do tego ambitniej, ponieważ to co było wymyślone, nadawało tam smaku, a tutaj było totalnie zbędne i karykaturalne.

Była zmyślona ale jej osoba przedstawiała zlepek wielu prawdziwych postaci, po prostu nie dało się tego przedstawić inaczej bo obsada byłaby przesadnie rozbuchana a człowiek pogubiłby się w nazwiskach i stanowiskach przedstawionych osób. Tak też było to podsumowane na końcu serialu, pokazane były zdjęcia prawdziwych ludzi, których ona miała zastąpić. Moim zdaniem wyszło to serialowi na dobre. Wracając do komentowanego filmu, podeszli do tematu baardzo luźno i dla osób, które w tym temacie się lubują będzie to droga przez mękę. Ten film można polecić jako romansidło na wieczór z dziewczyną (jest trochę akcji więc się nie wynudzimy).

Niestety bohaterowie zmyśleni, ich historia zmyślona, a mimo to nic ciekawego z tego nie wyszło, życie pisze najlepsze scenariusze.