Ciekawy film wojenny - rosyjski (chyba w koprodukcji z Ukrainą). Długi - ok. 3 godz. Jak na filmy rosyjskie byłem zaskoczony brakiem propagandy prorosyjskiej czy prokomunistycznej. Niemcy nie są sadystycznymi debilami a "Radzieccy" nie są herosami w stylu Rambo. Umiarkowanie pokazany kult Stalina, zbyt mało żołnierz i partyzanci zwracają się do siebie per "towarzyszu" (może tłumaczenie - słabe) - a to przecież była rzeczywistość tamtych czasów. Wartka akcja bez żadnych wpadek, potknięć, zgrzytów itp. Ciekawie i (dla mnie po raz pierwszy) pokazane na taką skalę w filmie rosyjskim życie cywili po niemieckiej stronie frontu (na terenach okupowanych przez Niemców). Dotąd to tylko byli: 1. partyzanci, 2. przemykające się w tle postaci, 3. kapusie, zdrajcy ("elementy" anty pokazane jako odrażające [nawet pod względem wyglądu fizycznego typy] i wszystko) - w tym filmie pokazano szerzej ludność jaka była - proniemiecka i po prostu żyjąca na terenach zajętych przez Niemców, pracująca nawet dla wojska - bo tak było.
Szkoda, że każdy film rosyjski jest skazany na "propagandowy" (a są takie i sporo ale nie wszystkie!) a nawet zgodnie z ostatnimi wydarzeniami politycznymi na "Putinowski". Trzeba oddzielić film od polityki i ocenić go prawdziwie, biorąc pod uwagę historię, panujące warunki itd. Kto lubi dobre filmy wojenne z żywą akcją - zachęcam i polecam.
-:)))) Jak się to stało, ze nagle w Polsce nikt nie zna j. rosyjskiego a ci co znali go zapomnieli: "Ballada o bombere", "Sergej" zamiast Siergiej itd. - wstyd - udawanie amerykanów? W każdej kinematografii są filmy w jakimś stopniu "propagandowe" - dawniej to były radzieckie teraz rosyjskie - a amerykańskie?? Wstyd. "My już są Amerykany?" -:)))) Fajny film.